poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Marsylia

-"To jakie są dla mnie plany?" - zapytałam szefową przez whatsapp'a.
-"Trochę odpoczniesz w Marsylii, a później zobaczymy" - odpisała.
I tak oto firma zafundowała mi mały wypoczynek na południu Francji. Reszta załogi się rozleciała, tzn. chłopaki pokończyli misje i polecieli do domów; samolot przejęli inni i zabrali go do Azji, a ja zostałam sama na zasłużonym odpoczynku.

Świeże ryby sprzedawane prosto z łodzi w Vieux Port (Stary Port).
 Rano, po śniadaniu i nie za wcześnie, bo musiałam odespać, wybrałam się metrem do centrum. W Marsylii są tylko dwie linie metra: czerwona i niebieska, poruszanie się nim jest banalnie proste. Jednorazowy bilet kosztuje 1,60 euro.

Woda, piękne statki, piękny port, piękna pogoda, czego chcieć więcej?
 Zabrałam z hotelu darmową mapę i podążyłam wytyczoną trasą pieszych wycieczek po mieście. Zwyczajowo, kilka razy się zgubiłam, ale udało mi się zobaczyć wszystko, co było do zobaczenia w okolicy.

Stare Miasto

Vieille Charite - czyli dawny przytułek dla chorych i bezdomnych

Przy katedrze panowie grali w boule.

Fasada katedry była w remoncie, ale i tak robi wrażenie.

wnętrze

Dalej przeszłam do Notre -Dame de La Garde.
Bazylika położona jest na 162 metrowym wzgórzu. Podejście jest naprawdę ciężkie, a lipcowy skwar nie ułatwia zadania. Świątynia została ukończona w XIII wieku i jest poświęcona Maryi, zwaną "dobrą matką" w intencji szczęśliwych powrotów marynarzy. W środku znajduje się wiele wotów ocalonych.

Obrazy oraz koła ratunkowe ocalonych statków.

tabliczki dziękczynne w krypcie

Kapiące złotem wnętrze

oraz widok z góry warte są trudów wspinaczki (można też podjechać autobusem, ale ja zorientowałam się dopiero na górze).

Na drugi dzień nic się nie zmieniło i nadal byłam sama w Marsylii. Postanowiłam wgooglować co jeszcze można zobaczyć. Niestety rejs łódką odpadał. W każdej chwili mogłam dostać lot i jak to powiedział kiedyś jeden z pilotów : "Będziesz musiała porwać łódź, żeby na czas wrócić". Ponieważ pirat ze mnie żaden, to trzymałam się lądu i wybrałam się do Pałacu Longchamp.

Zdjęcia warte dodatkowego biletu na metro.


Został on zbudowany dla upamiętnienia wykopania kanału, który dostarczał wodę do miasta. Jednym słowem zrobili fontannę, żeby celebrować czystą wodę.
Po obejrzeniu fasady pałacu, chciałam się udać do muzeum na wystawę Orientalizmu. Okazało się jednak, że jest poniedziałek  - dzień zamknięty. Zostało mi bezcelowe włóczenie się po starym mieście (to w następnym poście).

Po spacerze posiłek - małże i frytki z kieliszkiem wina - 15 euro.
Prawda, że piękne wakacje dostałam? Zastanawiam się, czy nie powinnam napisać oficjalnego podziękowania do firmy za fundowanie mi wypoczynku. ;)

6 komentarzy:

  1. I jak tutaj nie kochac swojej pracy! Ciesze sie, ze masz czas tez dla siebie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiło mi się :) Mam nadzieję, że Tobie się też dostanie. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Puk, puk, wpadłam z rewizytą :)
    A mówią, że Marsylia to brudne miasto. Na zdjęciach nie widać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odwiedziny. Brudu nie było widać. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Piekne te zdjecia Ci wyszly! Masz oko. Zazdroszcze tych wszystkich podrozy i czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń